Oj, żała ja żyteczko pry dorozi,
wieszała kołyszeczku na berozy
Oj żała ja żyteczko pry doliny,
wieszała kołyszeczku na kaliny
Luli, luli moje dyetia, pora spaty,
a ja (j) mołodiusieńka pójdu żyteczka żaty
Kategoria: lato
Oj, czyja to wołoka
Oj, czyja to wołoka
taka dołha, szyroka
Na juoj żenczyki żali
serpiki połomali
Nasza pani domu je
nam weczeru hotuje
Nam weczera nemiła
postaplianka wtomiła(ś)
Kosiary kosiat
Kosiary kosiat a wytreć powywaje
Bidna wdowońka iz żalu umliwaje
Zażuryłas’a mołoda udowońka
Szczo ny skoszana zylona dubrowońka
Oj ny żurys’a mołoda udowońka
Bude skoszana zylona dubrowońka
Najmu kosiariw to (j) simdisiat czytyry
Szczob wykosyli wsi pahorki, doliny
Kosiary kosiat a wytreć powywaje
Szołkowa trawa spud kosy wylahaje
Bidna wdowońka slozońki utyraje
Jedna dzioucha mondro była
Jedna dziołcha mondro była
ogródek se ogrodziyła
maryjónek sioła
bo mu bardzo przoła
O mój miyły maryjónku
co cie siywóm na zagonku
chtóż cie siewać bandzie
jak mie tu nie bandzie
Jak sie chłopcy dowiedzieli
na maryjónek bieżeli
była ciymno nocka
narwali go mocka
A wy chłopcy nie urgejcie
maryjónku nie targejcie
maryjónek drogi
nie pod wasze nogi
Transkrypcja: Iwona Wylęgała
Komentarz zespołu: Pieśń sobótkowa ze Śląska Opolskiego. Zapisana przez Adolfa Dygacza podczas Akcji Zbierania Folkloru Śląskiego w 1954.
Rośnie oset nade drogom
Rośnie oset nade drogom
nigdy nie tykany,
a rozmaryn w ogródeczku
różom przeplatany.
A lelijo co się bujo
ty pachnunce ziele
nie godejże panno grzeczna
z kawalirem wiele.
Bo kawalir nie suminny
Boga się nie boji
rynce składo, do nóg pado
o dusze nie stoi.
Ile wełny, tyle wełny
na bioły owieczce,
tyle smutku i pokory ji pokory
w kożdy panineczce.
Ile liter, tyle liter
na biołym papirze,
tyle złości, fałszywości
w kożdym kawalirze.
Jak wychodzi na ryneczek
czopeczki nie zdyjmie,
włosy mu sie ozlatujom,
jak te dzikie śwynie.
Ji myśi ón, ji mysli ón
o tysiuncny* damie
a ónygo nieboraka
na portki nie stanie.
- tysiuncny – bogatej
Rybeczki, rybeczki
Rybeczki, rybeczki
z morza głymbokigo
czyśta nie widzioły
wioneczka mojigo?
Widziołyśmy Kasiu
Jak se płynoł ładnie
Janek go pochycił
uduźdoł go w bagnie.
Sińgej go Kasiuniu
prawom ronczkom do dna
a jak go dostaniesz
bedziesz Janka godna.
Singała, dostała
ale już niecały
z samego środeczka
trzy róże zleciały.
Trzy róże zleciały
czwarto konwalijo
co ci sie miłościom
do Jakna ozwijo.
Rybeczki, rybeczki
z morza głymbokigo
już my nie szukejta
wionuszka mojigo.
Rzuce go na wode
niech sobie popłynie
niech miłość do Janka
razem z wionkim zginie.
„W Wigilię Świętego Jana w Bądkowie nad stawem palono ognisko zwane tu „gorą”. Gdy się ściemniało chłopacy i kawalerowie przebiegali przez wieś, wyciągając z dachów (ze strzechy) wiechcie słomy, wiązali je na długich tyczkach zaostrzonych w tym celu toporkiem, zapalali je i biegali z tym zrazu wokół zagród i pól, a potem wokół ogniska”. Komentarz do pieśni za: tekst za Z. Hauke i J.P. Dekowski, Folklor Ziemi Łęczyckiej, Warszawa 1980.
Pójde ja se
Pójde ja se pójde ja se do dnia do lasa
Hej, hej mocny Boże do dnia do lasa.
Przywiąże se topór do pasa
Narąbie ja chrustu drobnygo
Ogrodze ja ogóderk z niego
Nasieje w nim ziółka róźnego
Uwiję ja wianeczek z niego
Puszcze ja go krajem dunajem
Po drugiej stronie dunaju ułani jadą
Mówi jeden do drugiego wianeczek płynie
Mówi drugi do trzeciego dziewczyna tonie
Mówi trzeci do czwartego ja po nią skoczę
A jak skoczył konia zmoczył i sam utonął
Tylko jego kary konik z siodłem wypłynął
Idźże ty mój kary koniu idźże do domu
Nie powiadaj kary koniu, żem ja utonał
Tylko powiedz kary koniu, żem się łożenioł
Jakie było to żynienie w wodzie tonienie
A te moje druheneczki wodne rybeczki
A ci moi drużbantowie wodni rakowie
A ta oja starościna we wodzie trzcina
Moje weselne starosty starosty nad wodą brzosty
A te moje muzykanty wodne krakanty
A ta moja pani młoda woda aż goda.
Skąd idziesz
Skąd idziesz skąd idziesz
kochaneczko moja
Z roboty, z ochoty,
szerokiego pola.
Skrzypeczku kochany
Ja bym cie prosiła
Graj mi całą nockę
To bym żyto żeła.
Jakżem ja ci grywał
To żeś nie zżynała
Inoś się chłopakom
Po szyjach wieszała.
Dotąd żeś se dotąd
Chodziła rumniana
Pókiś nie siadała
Chłopcom na kolana.
A jakżeś zaczęła
Na kolana siadać
No to ci zaczęli
Rumieńce opadać.
Zbladł wianek, zbladł wianek
I ja sama zbadła
Wianeczek od słońca
Mnie robota zjadła.
Ja wiankim na rosy
Wianiek zielenieji
Robota sfolguje
Liczko zrumienieje.
Skrzypeczku kochany
Jeszcze raz zagrajcie
A wy gospodarzu
Gorzałeczki dajcie.
Skrzypeczku kochany
Jeszcze raz zagrajcie
A wy gospodyni
Jadła dobre dajcie.
Ochota, czyli zabawa na polu, muzykanci grali, gospodarze wynosili posiłek i wódkę dla pomagającej im żąć młodzieży.
Dożynaj, dożynaj
Dożynaj, dożynaj
Mała żniwiareczko
Mały zagonek masz
Zostałaś daleczko
Dożynaj, dożynaj
Będziesz dożynała
A za tą robotę
Będziesz rublja mniała
Dożynaj, dożynaj
Zagonu do końca
Bo na cię czekają
Chłopacy do tańca
Žito žela
Žito žela, oj žito žela lijepa devojka, lijepa devojka
Žito žela, oj žito žela, ječmu govorila, ječmu govorila
Ječme, žito, oj ječme, žito, sijeme plemenito, sijeme plemenito
Ja te žela, oj ja te žela, a ja te ne jela, a ja te ne jela
Svatovski te, oj svatovski te konji pozovali, konji pozovali
Nit’ su moji, oj nit’ su moji, nit’ su brata moga, nit’ su brata moga
Već su našeg, ej vec su našeg kuma debeloga, kuma debeloga