Pójde ja se pójde ja se do dnia do lasa
Hej, hej mocny Boże do dnia do lasa.
Przywiąże se topór do pasa
Narąbie ja chrustu drobnygo
Ogrodze ja ogóderk z niego
Nasieje w nim ziółka róźnego
Uwiję ja wianeczek z niego
Puszcze ja go krajem dunajem
Po drugiej stronie dunaju ułani jadą
Mówi jeden do drugiego wianeczek płynie
Mówi drugi do trzeciego dziewczyna tonie
Mówi trzeci do czwartego ja po nią skoczę
A jak skoczył konia zmoczył i sam utonął
Tylko jego kary konik z siodłem wypłynął
Idźże ty mój kary koniu idźże do domu
Nie powiadaj kary koniu, żem ja utonał
Tylko powiedz kary koniu, żem się łożenioł
Jakie było to żynienie w wodzie tonienie
A te moje druheneczki wodne rybeczki
A ci moi drużbantowie wodni rakowie
A ta oja starościna we wodzie trzcina
Moje weselne starosty starosty nad wodą brzosty
A te moje muzykanty wodne krakanty
A ta moja pani młoda woda aż goda.