Wyjżycież mi moja mamo za ten nowy dwór
czy nie idzie czy nie jedzie pan kawaler mój
A jedzie on, a jedzie on na cisowym koniku
I jeszcze sobie wywija pod lewy bok szablisią
Otwórzcież mu moja mamo szyroko wrota,
niech jego cisowy konik nie tylko płota
Zaprowadźcie jego konia do stajenice,
mego pana kawalera do kamienice
Posadźcież go moja mamo za ten nowy stół,
a na stole pościelcież mu biały obrus mój
Na łobrusie, na łobrusie talerz toczony,
na talerzu, na talerzu gołąb pieczony
Zapytajcie się go mamo, czy on ma nóż swój,
a jak nie ma swego noża podajcież mu mój.
A ja noża brał nie będę i panny nie chcę,
siąde sobie na konika jadę gdzie zechcę
A ja ciebie także nie chcę bo ty w karty grasz,
a ja ciebie panno nie chce, brudne nogi masz
A ja pójde do jeziora umyje nogi,
a ty przegrasz sto talarów, bydziesz ubogi
Sto talarów jak ja przegram to jest niewiele,
pannaś głowy nie czesała cztery niedziele
A co tobie kawalirze do moji głowy,
weź se konia i siodlisko jedź se do gdowy
Ja do gdowy nie pojade, panien jest wszędzie,
a ty będziesz se siedziała, jak rzepa w rzędzie
Rzepa w rzędzie rośnie wszędzie nawet zimuje,
co za dureń nie kawaler panny próbuje.