Cztery mile za Warszawą dyr dyr dyr za Warszawą daj daj daj Za Warszawą daj.
Ożenił się wróbel z kawą Wszystkich gości zaprosili A sowisko zostawili Jak się sowa dowiedziała Na sto koni przyjechała Usiadła se w rogu stoła Kazała se przynieść woła Usiadła se na przypiecku Kazała grać po niemiecku Usiadła se na kominie Kazała grać po łacinie Wziął se wróbel sowę w taniec Nadepnął jej średni palec Oj ty wróblu źle opentańcu Jak nie umiesz to nie tańcuj Jak się sowa rozgniewała Wszystko ptastwo rozegnała
Przy onej dolinie, w Judzkiej krainie, * Gdyśmy paśli owce w gęstej krzewinie: * Aż tu z prędka Aniołkowie * Krzyczą: bieżcie pastuszkowie * Do Betleem.
Witać Zbawiciela dziś zrodzonego, * Na zimnie w stajence położonego; * Służy Mu tam osieł z wołem, * Zagrzewając Pana społem * Chu chu, chu chu.
Ja siedząc na budzie, z wielkiego strachu * Zleciałem na ziemię z samego dachu; * Którzy byli tam Anieli, * Zaraz się ze mnie na śmiali, * Do rozpuku.
Dźwiglić mnie z ziemi owi Anieli, * Aż mi skołatali koźlę w kobieli: * Wstań nieboże, Bóg pomoże, * Wstań Michale. Ale, ale * Bok mnie boli.
Porwałem się przecie z pomocą Bożą; * Pobiegłem do braci co siano wożą: * Powiadając swą przygodę, * Oni ze mną poszli w drogę * Do Betleem.
Kuba biegł do trzody, schwytał owieczkę; * Tomek wziął mleka dzban, Jan kukiełeczkę; * A ja z budy wziąwszy dudy, * Choć nie mogę, biegnę w drogę * Za drugimi.
Przyszliśmy do szopki, aż Panieneczka, * Piastuje Dziecinę, jak Aniołeczka: * My Mu dali swe ofiary, * Co kto może, przyjmij Boże * Utajony.
Dziecina przyjmując mruga oczkami, * Skazuje na dudki paluszeczkami: * Zagrać Panu chętnie trzeba, * On nam da zapłatę z nieba * Nieprzeżytą.
Zagraliśmy skoczno, aż Józef stary * Nie mogąc się wstrzymać, skacze bez miary: * Nuże Grzelo, nuże Wachu, * Nuż Ambroży, nuże Stachu, * Nuże w duszy, nu.
Zatrzęsła się z nami cała stajenka, * Cieszyło się Dziecię, śmiała się Panienka; * Nuże Kuba, nu Michale, * Nu Walaszku i ty Janie * Nu skoczno, nu.
Jak się już skończyły one radości, * Rzekł nam Józef stary, żegnając gości: * Za waszą taką szczodrotę, * I za tę miłą ochotę * Bóg wam zapłać.
Potem się Dziecięciu na sen zbierało, * Żebyśmy już poszli, rączką kiwało: * Idźże Tomku, idź Michale, * Idź ty Kuba i ty Janie * Do swej trzody.
Michał się wymawia: chodzić nie mogę; * Kiedym z budy zleciał, skręciłem nogę; * I wszyscy się upraszali, * Aby dłużej pozostali * Przy Dzieciątku.
Jakże Cię odejdziem pociecho nasza, * W tak okropne mrozy idąc do lasa? * Nie wygonisz nas stąd Panie, * Miłe nam z Tobą mieszkanie * W tej tu szopie.
Pastorałka dla rzemieślników. Kantyczki. Kolędy i pastorałki w czasie Świąt Bożego Narodzenia po domach śpiewane z dodatkiem pieśni przygodnych w ciągu roku używanych, red. Karol Miarka, Mikołów – Warszawa 1904.
Pójde ja se pójde ja se do dnia do lasa Hej, hej mocny Boże do dnia do lasa. Przywiąże se topór do pasa Narąbie ja chrustu drobnygo Ogrodze ja ogóderk z niego Nasieje w nim ziółka róźnego Uwiję ja wianeczek z niego Puszcze ja go krajem dunajem Po drugiej stronie dunaju ułani jadą Mówi jeden do drugiego wianeczek płynie Mówi drugi do trzeciego dziewczyna tonie Mówi trzeci do czwartego ja po nią skoczę A jak skoczył konia zmoczył i sam utonął Tylko jego kary konik z siodłem wypłynął Idźże ty mój kary koniu idźże do domu Nie powiadaj kary koniu, żem ja utonał Tylko powiedz kary koniu, żem się łożenioł Jakie było to żynienie w wodzie tonienie A te moje druheneczki wodne rybeczki A ci moi drużbantowie wodni rakowie A ta oja starościna we wodzie trzcina Moje weselne starosty starosty nad wodą brzosty A te moje muzykanty wodne krakanty A ta moja pani młoda woda aż goda.