Rośnie oset nade drogom
nigdy nie tykany,
a rozmaryn w ogródeczku
różom przeplatany.
A lelijo co się bujo
ty pachnunce ziele
nie godejże panno grzeczna
z kawalirem wiele.
Bo kawalir nie suminny
Boga się nie boji
rynce składo, do nóg pado
o dusze nie stoi.
Ile wełny, tyle wełny
na bioły owieczce,
tyle smutku i pokory ji pokory
w kożdy panineczce.
Ile liter, tyle liter
na biołym papirze,
tyle złości, fałszywości
w kożdym kawalirze.
Jak wychodzi na ryneczek
czopeczki nie zdyjmie,
włosy mu sie ozlatujom,
jak te dzikie śwynie.
Ji myśi ón, ji mysli ón
o tysiuncny* damie
a ónygo nieboraka
na portki nie stanie.
- tysiuncny – bogatej