Macie gospodarzu tamój kamianica Za tom kamianicum posijcie psanica Weźniecie wy za nio złociste talary Bando wam sie bando po stole tocały Chwała Bogu Ojcu kura siedzi w kojcu Kopa jajek zniesie gospodorz wyniesie
Gospodyni wstaje, dyngusa num daje Klucykami brzonka, kopa jajek suko Dajcie ze num dajcie, ze dwadzieścia śtyry Zeby wom sia kury w pokrzywy nie kryły Dajcie ze num dajcie, ze dwadzieścia i pionć Zeby wom sie trafioł w tym roku dobry ziońć
Nasz gaiczek, nasz zielony Ślicznie pięknie ustrojony Przypatrzcie sie ludzie, szlachta Nasz gaiczek idzie z miasta
Nasz gaiczek z boru idzie Przypatrzcie się wszyscy ludzie Wszyscy ludzie, wszyscy gości Idzie po lipowym moście
Nasz gaiczek, nasz zielony Pieknie, ślicznie ustrojony Kto go stroił? – Panieneczki! W śliczne pióra i wstążeczki.
Gaik, przystrojona gałąź zielonego świerka, rzadziej sosny. Wysokośc wahała sie od 100-150 cm. Główna ozdobą były białe lub czerwono barwione gęsie pióra oraz róznobarwnewstęgi z bibuły, które luxno opadłay z jego wierzchołka. Dość częśto do gałęzi przytwierdzano starannie ubraną lalkę wyobrażającą panne młodą. Lalkę strojono ruta lub barwinkiem. Z gaikiem chodziły głównie dziewczęta w wieu od 10-15 lat w drugi dzień Wielkanocy, w lany poniedziałek, lub w Zielone Świątki. J.P. Dekowski, Z. Hauke, Folklor Ziemi Łęczyckiej, Warszawa 1980.
Śmigus, śmigus po dyngusie Przyszliśmy zaśpiewać o Chrystusie W Wielgi Czwartek, w Wielki Piątek Cierpiał Pan Jezus za nas smutek Za nas smutek za nas rany Za nas to to za nas chrześcijany
Symbolika wody jest niezwykle ważna i wieloznaczna w słowiańskich wierzeniach. Jeśli chodzi o śmigus czy śmingus dyngus oblewanie wodą to przekazanie sił witalnych, zdrowia, urody, płodności. Woda to życiodajny pierwiastek, materia prima, z której wyłonił się świat i życie. Najczęściej oblewano panienki wolnego stanu. Każda chciała być oblana, bo to świadczyło o jej powodzeniu. Samo pojęcie śmigus-dyngus powstało z połączenia dwóch zwyczajów. „Śmiganie” było uderzaniem gałązką, a „dyngus” – wykupywaniem się od osób, które chciały uniknąć zimnej kąpieli. Dyngus to także po prostu dar dla kolędników wielkanocnych.
Szedł Pan Jezus na przywody, spotkał (zdybał) pannę niesła wody Grzeszna panno spocznij sobie, niech ja dojdę dasz mi wody Nie będę ja spoczywała, nie będę wody dawała Bo ta woda jest nieczysta, naleciało z drzewa liścia Tyś ją sama znieczyściła, siedem synów utopiła A coż to za prorok taki, poznał na mnie wszystkie znaki Grzeszna panno nie lękaj się, (idź) do kościoła spowiadaj się Jak ona sie spowiadała, to aż pod nia ziemnia drżała Organy jej same grały, dzwony dzwonić nie przestały.
Gaik, przystrojona gałąź zielonego świerka, rzadziej sosny. Wysokośc wahała sie od 100-150 cm. Główna ozdobą były białe lub czerwono barwione gęsie pióra oraz róznobarwnewstęgi z bibuły, które luxno opadłay z jego wierzchołka. Dość częśto do gałęzi przytwierdzano starannie ubraną lalkę wyobrażającą panne młodą. Lalkę strojono ruta lub barwinkiem. Z gaikiem chodziły głównie dziewczęta w wieu od 10-15 lat w drugi dzień Wielkanocy, w lany poniedziałek, lub w Zielone Świątki. J.P. Dekowski, Z. Hauke, Folklor Ziemi Łęczyckiej, Warszawa 1980.
Hoszu, hoszu, hoszu, siedzi panna w koszu W zielonym wieniusku, w złotym piestrzoniusku Nas goik zielony, piyknie ustrojony
U nasego pana piękne konie mają A jak je wypuscą po placu skokają Nas goik zielony, piyknie ustrojony
U nasego pana zabili barana Zaprosiyli Witka na kwaśne lelitka Nas goik zielony, piyknie ustrojony
Na tym dworskim moście dziwują się goście A co się dziwocie jak nom nic nie docie Nas goik zielony, piyknie ustrojony
Tekst za: Iwona Wylęgała.
Komentarz zespołu: Pieśń obrzędowości wiosennej. Po spaleniu lub utopieniu Marzanny, kukły symbolizującej śmierć, choroby i wszelkie zło, które wydarzyło się przez całą zimę, wracano do wsi z przybranym gaikiem. Wprowadzano w ten sposób nowe życie. Obchodzono z goikiem czy gaikiem całą wieś i śpiewano np. taką pieśń.
Przy onej dolinie, w Judzkiej krainie, * Gdyśmy paśli owce w gęstej krzewinie: * Aż tu z prędka Aniołkowie * Krzyczą: bieżcie pastuszkowie * Do Betleem.
Witać Zbawiciela dziś zrodzonego, * Na zimnie w stajence położonego; * Służy Mu tam osieł z wołem, * Zagrzewając Pana społem * Chu chu, chu chu.
Ja siedząc na budzie, z wielkiego strachu * Zleciałem na ziemię z samego dachu; * Którzy byli tam Anieli, * Zaraz się ze mnie na śmiali, * Do rozpuku.
Dźwiglić mnie z ziemi owi Anieli, * Aż mi skołatali koźlę w kobieli: * Wstań nieboże, Bóg pomoże, * Wstań Michale. Ale, ale * Bok mnie boli.
Porwałem się przecie z pomocą Bożą; * Pobiegłem do braci co siano wożą: * Powiadając swą przygodę, * Oni ze mną poszli w drogę * Do Betleem.
Kuba biegł do trzody, schwytał owieczkę; * Tomek wziął mleka dzban, Jan kukiełeczkę; * A ja z budy wziąwszy dudy, * Choć nie mogę, biegnę w drogę * Za drugimi.
Przyszliśmy do szopki, aż Panieneczka, * Piastuje Dziecinę, jak Aniołeczka: * My Mu dali swe ofiary, * Co kto może, przyjmij Boże * Utajony.
Dziecina przyjmując mruga oczkami, * Skazuje na dudki paluszeczkami: * Zagrać Panu chętnie trzeba, * On nam da zapłatę z nieba * Nieprzeżytą.
Zagraliśmy skoczno, aż Józef stary * Nie mogąc się wstrzymać, skacze bez miary: * Nuże Grzelo, nuże Wachu, * Nuż Ambroży, nuże Stachu, * Nuże w duszy, nu.
Zatrzęsła się z nami cała stajenka, * Cieszyło się Dziecię, śmiała się Panienka; * Nuże Kuba, nu Michale, * Nu Walaszku i ty Janie * Nu skoczno, nu.
Jak się już skończyły one radości, * Rzekł nam Józef stary, żegnając gości: * Za waszą taką szczodrotę, * I za tę miłą ochotę * Bóg wam zapłać.
Potem się Dziecięciu na sen zbierało, * Żebyśmy już poszli, rączką kiwało: * Idźże Tomku, idź Michale, * Idź ty Kuba i ty Janie * Do swej trzody.
Michał się wymawia: chodzić nie mogę; * Kiedym z budy zleciał, skręciłem nogę; * I wszyscy się upraszali, * Aby dłużej pozostali * Przy Dzieciątku.
Jakże Cię odejdziem pociecho nasza, * W tak okropne mrozy idąc do lasa? * Nie wygonisz nas stąd Panie, * Miłe nam z Tobą mieszkanie * W tej tu szopie.
Pastorałka dla rzemieślników. Kantyczki. Kolędy i pastorałki w czasie Świąt Bożego Narodzenia po domach śpiewane z dodatkiem pieśni przygodnych w ciągu roku używanych, red. Karol Miarka, Mikołów – Warszawa 1904.
Alom besper, alom besper rozgloryja, Wczoraj była mizonija, dziś dobry wieczór. Dobry wieczór, szczodry wieczór, A dajże nam Królu Niebieski dziś dobry wieczór. My temu królowi, odkupicielowi, złoto mirrę i kadzidło ofiarowali. Złoto, mirrę i kadzidło jest w rękach kapłana by te mirrę oznaczało te męki pana. Gospodarzu, gospodyni, A idźże ty do komory ukrój słoniny. Wleź na fase, zdejm kiełbasę, będzimy cię pamiętali tak długie czasy. Suchej marchwii ani rzepy nie bierzemy, za to panie gospodarzu nie dziekujemy. Grochu misę, ciele łyse, to weźmiemy za to panie gospodarzu podziekujemy. A dajże nam, nie żałuj nam talara bitego, będziemy cię pamiętali roku drugiego.
Alom besper – prawdopodobnie od szalom vesper, czyli dobry wieczór, co sugeruje także dalszy ciąg pieśni.