Oj a kamienne górejki ukryli Po nich krasna Kasiuniejka chodziła Rzędem, rzędem barwineczek sadziła Oj bidnaż moja główejka na świecie A któż moji kosy rosy rozplecie Posadzili Kasiuniejki na dziży A kto ży si do Kasiuni przybliży Przydź mamuniu przydź w niedzieli z raniejka Rozplić, rozplić żółte włosy z lidziejka
Nagrania Joanny Rachańskiej można usłyszeć na płytach Polskiego Radia z serii Muzyka Źródeł (Lubelskie, Wokół dziecka. Od narodzin do śmierci) oraz na płycie Spod niebieskiej góry vol. 2, wyd. In Crudo. Więcej o śpiewacze tutaj.
Jużem dość pracował dla ciebie, człowiecze, trzydzieści trzy lata na tym nędznym świecie; pójdę, pójdę do Jerozolimy; co o Mnie pisano, to wszystko wykonam.
Już dobiega końca Me pielgrzymowanie, już teraz zawieram Moje nauczanie, już chcę sprawę zbawienia dokonać, idźcie, ucznie Moi, wieczerzę gotować.
Jeszcze ja raz z wami do stołu usiędę, chleb w Ciało, wino w Krew Mą własną przemienię, na pamiątkę Mego umęczenia, zakład wam zostawię Mego rozłączenia.
Gdzie się obrócić mam? Już Mnie Judasz wydał, Mój własny apostoł wrogów na Mnie zwołał. Pójdę Bogu w Ogrójcu się modlić, gdzie dla cię, człowiecze, krwią się będę pocić.
Zła rota pachołków już Mnie pochwyciła, gdzie je Judaszowa chciwość przywabiła. Już w powrozy okrutnie Mnie wiążą, po ziemi Mnie włóczą, o nią uderzają.
Jużci Mnie przywiedli do sądu Annasza, odtąd Mnie powiodą aż do Kaifasza; tam Mnie sądzą, a niesprawiedliwie, tam Mnie uderzają w policzek zelżywie.
Fałszywi świadkowie przed Piłatem świadczą Jażem zwodzicielem wszyscy na mnie świadczą A popatrzże juz krew wszędy ciecze Z wielu tysięcy ran dla ciebie człowiecze.
W koronę cierniową już Mnie przystroili, którą Mi gwałtownie na głowę wtłoczyli. Na Piłata wszyscy już wołają: „Krzyżuj, ukrzyżuj Go!” strasznie powtarzają.
Króla chwały na śmierć wiodą ostatecznie. Duszo, ty nad Zbawcą miej litość serdecznie! Patrz, jak nogi pod Nim się słaniają, że już nie może iść, kaci popychają.
Krzyż na Mnie włożyli, na nim Mnie położą mordercy okrutni, gwoźdźmi Mnie przerażą. Ręce nogi obie wyciągnione, i tak ciało z krzyżem w górę podniesione.
Już wiszę na krzyżu i w boleściach wołam A swą matkę miłą pocieszyć nie zdołam Widzi jak mnie zimny grot przeszywa Jak woda krew z serca mego w kroplach spływa.
Jużem dla twej umarł, człowiecze, miłości. Patrz, jak wielkie Matka Moja ma żałości: piastuje Mnie po śmierci na łonie, łzami swymi zlewa Moje martwe skronie.
Tam u Jasieńka kalinowy sadek, kalina Chodzi tam Jasio, na skrzypeczkach gra wesoło. Przyszed do niego Tatunio jego i woła Chodź, Jasiu do dom, dawno cie wołom bo już czas.
Do dom nie pójde aż tonejka dujde, aż dujde ni ma tu tego kochania mego co ja wiem.
Przyszła do niego matejka jego i woła Chodź, Jasiu do dom, dawno cie wołom bo już czas.
Do dom nie pójde aż tonejka dujde, aż dujde ni ma tu tego kochania mego co ja wiem.
Przyszła do niego najmilsza jego i woła Chodź, Jasiu do dom, dawno cie wołom bo już czas.
Tonejka duszeł, z najmilszo poszed, już poszed Kasiejku moja tyś mi najmilsza i najładniejsza, bądź moją.