Ходил дзядок по тiм світі, трафил до богача. Приймийте мя добры люде, бо мя ту ніч зашла. Не приймеме, не приймеме, бо мы тя не знаме. Неє ту дe ночувати, іди собі дале. Іде дзядок, не спочыват, трафил до убогых. Приймийте мя добры люде, бо мя ту ніч зашла. Прияла бым тебе дзяду зо здоровой душы, Але не мам мукы, соли аж ся серце крушыт. Не прошу тя з муком, сільом, мам вшыткого надост І прияла баба дзяда на велику радіст. Як ся дзядок преночувал, красні ій дякувал Бувайже мі здоровая, ты стакная невіст Бувайже мі готовая, як я по тя пришлю Пришли по ню два ангелы, в чловечій постаті Зберайже ся стакна невіст, дал ти то дзяд знати. Она взяла, позберала, до церковці пішла. Так ся щыро сповідава, в порох ся розышла. Позберайте тот порошок, бо то не горошок. Полегонькы до трунонькы, до гробу сховайте. Они взяли, позберали до гробу сховали. Як ангелы душу взяли, до неба єй гвели
Chodył dziadok po tym świti trafył do bohacza Pryjmyjte mja dobry ljude, bo mja tu nić zaszła Ne pryjmeme ne pryjmeme bo my tia ne zname Ne je tu de noczuwaty, idy sobi dali Ide dziadok ne spoczywat trafył do ubohyh Pryjmyjte mja dobry ljude bo ma tu nić zaszła Pryjała bym tebe dziadu zo zdorowoj duszy Ałe ne mam muky soli aż sia serce kruszyt Ne proszu tia z mukom siljom, mam wszytkoho nadost I pryjała baba dziada na wełyku radist Jak sia dziadok prenoczuwał, kraśni ij dziakuwał Buwaj że mi zdorowaja, ty staknaja newist Buwaj że mi hotowaja jak ja po tja pryszlju Pryszły po nju dwa Anheły, w człoweczij postati Zberajże sia stakna newist dał ci to dziad znaty Ona wział pozberała do cerkowci piszła Tak sia szczyro spowidała, w poroch sia rozyszła Pozberajte tot poroszok, bo to horoszok Ony wziały pozberaly do hrobu schowaly Jak Anheły duszu wziały do nieba jej hwely.
Spis tekstu i transliteracja: Danuta Dziubyna, Gładyszów, Małopolskie.
Jużem dość pracował dla ciebie, człowiecze, trzydzieści trzy lata na tym nędznym świecie; pójdę, pójdę do Jerozolimy; co o Mnie pisano, to wszystko wykonam.
Już dobiega końca Me pielgrzymowanie, już teraz zawieram Moje nauczanie, już chcę sprawę zbawienia dokonać, idźcie, ucznie Moi, wieczerzę gotować.
Jeszcze ja raz z wami do stołu usiędę, chleb w Ciało, wino w Krew Mą własną przemienię, na pamiątkę Mego umęczenia, zakład wam zostawię Mego rozłączenia.
Gdzie się obrócić mam? Już Mnie Judasz wydał, Mój własny apostoł wrogów na Mnie zwołał. Pójdę Bogu w Ogrójcu się modlić, gdzie dla cię, człowiecze, krwią się będę pocić.
Zła rota pachołków już Mnie pochwyciła, gdzie je Judaszowa chciwość przywabiła. Już w powrozy okrutnie Mnie wiążą, po ziemi Mnie włóczą, o nią uderzają.
Jużci Mnie przywiedli do sądu Annasza, odtąd Mnie powiodą aż do Kaifasza; tam Mnie sądzą, a niesprawiedliwie, tam Mnie uderzają w policzek zelżywie.
Fałszywi świadkowie przed Piłatem świadczą Jażem zwodzicielem wszyscy na mnie świadczą A popatrzże juz krew wszędy ciecze Z wielu tysięcy ran dla ciebie człowiecze.
W koronę cierniową już Mnie przystroili, którą Mi gwałtownie na głowę wtłoczyli. Na Piłata wszyscy już wołają: „Krzyżuj, ukrzyżuj Go!” strasznie powtarzają.
Króla chwały na śmierć wiodą ostatecznie. Duszo, ty nad Zbawcą miej litość serdecznie! Patrz, jak nogi pod Nim się słaniają, że już nie może iść, kaci popychają.
Krzyż na Mnie włożyli, na nim Mnie położą mordercy okrutni, gwoźdźmi Mnie przerażą. Ręce nogi obie wyciągnione, i tak ciało z krzyżem w górę podniesione.
Już wiszę na krzyżu i w boleściach wołam A swą matkę miłą pocieszyć nie zdołam Widzi jak mnie zimny grot przeszywa Jak woda krew z serca mego w kroplach spływa.
Jużem dla twej umarł, człowiecze, miłości. Patrz, jak wielkie Matka Moja ma żałości: piastuje Mnie po śmierci na łonie, łzami swymi zlewa Moje martwe skronie.